środa, 27 czerwca 2012

Koleżanka poprosiła mnie niedawno o zrobienie małych misiaczków jako ozdób do bukietu dla dziewczynki idącej w parze z chłopcem niosącym obrączki.
 
 
Niestety nie zdążyłam już zrobić zdjęcia całości więc misiaczki nietety bez ubranek.

wtorek, 26 czerwca 2012

Za oknem niezbyt zachęcająca pogoda, skorzystam więc z rzadkiej okazji i nadgonię trochę zaległości w pisaniu.
Od maja minęło trochę czasu, a ponieważ nie lubię bezczynnie odpoczywać wydziergałam w międzyczasie serwetkę dla kuzynki na nowe mieszkanie, a właściwie na całkiem okazały domek. Serwetka się podobała co bardzo mnie cieszy.




Dwa miesiące temu skończyłam wreszcie wymarzoną firankę. Schemat znalazłam w internecie chyba dwa lata temu, ale dopiero minionej zimy udało mi się za nią wziąć. Firanka jest dwuczęściowa, czyli góra i zazdroska.

 
Kuchnia jest mała więc ciężko zrobić zdjęcie całości.

 
 A z bliska wygląda tak:


Na początek coś co robiłam ostatnio, czyli na początku maja, a więc tort na komunię mojego synka najmłodszego z całej mojej trójeczki. Ponieważ zawsze poszukuję nowych rozwiązań, tak było i tym razem.I tak znalazłam wspaniały przepis na lukier http://www.youtube.com/watch?v=5s7JUL6lxMA&noredirect=1
W efekcie powstał taki oto torcik 



Początek

26 czerwiec 2012

Witam serdecznie wszystkich, którzy szperając w sieci przypadkowo lub też nie znajdą się na moim blogu.         
Zabierałam się do niego bardzo długo to z braku czasu albo też z innych przyczyn.
Ale wreszcie się udało

Troszkę o mnie.
Mieszkam w małej miejscowości i można powiedzieć, że prawie w centrum kraju.Uwielbiam naturę i wszystko co z nią związane. Lubię ciągle poznawać i uczyć się .Od dzieciństwa  miałam styczność z rękodziełem ludowym, ze względu na okolicę w której mieszkam, więc  chyba nikogo z moich znajomych nie dziwi moje zamiłowanie do tego typu rzeczy. Myślę, że ta moja pasja do robótek różnego rodzaju zaczęła się w dzieciństwie. Pamiętam dobrze, że kiedy odwiedzała mnie babcia-mama taty (niestety już nie ma jej z nami)- to zawsze w swoim podręcznym tobołku miała jakąś zaczętą serwetkę. Uwielbiałam patrzeć jak te serwetki robiła...Tak po protu z głowy, bez schematu. Marzyłam wtedy, żeby kiedyś też tak umieć... I tak sobie myślę, że chyba umiem...
Jako, że jestem osobą, która ciągle chce się uczyć czegoś nowego, to podczas wyjazdów do drugiej babci podpatrzyłam jak dzierga wełniane skarpetki. Oczywiście nie zabrałam się od razu do skarpetek, ale podczas jednych z zimowych ferii zrobiłam swoją pierwszą robótkę na drutach- opaskę na włosy .
 Później w szkole na zajęciach technicznych była jeszcze makrama i inne rzeczy...
Oczywiście muszę wspomnieć również o mojej mamie, z zawodu krawcowej. Zawsze z podziwem patrzyłam jak wyczarowuje niczym wróżka piękne sukienki, spódniczki, bluzeczki i całą resztę kolorowych i przydatnych rzeczy .
I jeszcze ciocia znad morza, która podarowała mamie trzy serwetki wyszyte haftem kaszubskim i oczywiście z jej pomocą nauczyłam się haftu.
Ciągle spotykam na swojej drodze ludzi, od których tyle można się nauczyć...
Na koniec coś co skradło od razu moje serce, a mianowicie frywolitka czyli koronka czółenkowa. Oczarowała mnie od samego początku. Pamiętam jak marzyłam o czółenku, którego w moim miasteczku nie mogłam znaleźć w żadnej pasmanterii, bo nikt nie słyszał o czymś takim. Wreszcie pewnego dnia pan z pasmanterii wyszperał coś, co jak się okazało było właśnie tym moim wymarzonym czółenkiem. I tak się zaczęła moja przygoda z supełkami i trwa nadal.
  Przez te wszystkie lata  troszkę się tych różności nazbierało, dlatego postanowiłam się nimi troszkę pochwalić .

Tak doszliśmy do tego momentu. Oficjalnie zaczęłam prowadzić bloga. Jeśli ktoś zechce mi towarzyszyć i czasem zajrzy tutaj , to będzie mi bardzo miło